2014/11/10

łysienie plackowate



poznali się w studenckim klubie.
on technik-elektryk,
ona dochodziła do siebie po samobójczej próbie,
co ją miała dziś rano, tuż po włosów przeczesaniu
w ilości sztuk dziesięć 
szczotką z ostrzy brzytew,
grzebieniem z żyletek.

on jak przecinak zapierdala przez salę 
ruchem jednostajnie szukającym lepkiej bliskości.
włącza na full romantyzm, z jej ucha zgarnia niby jakieś włosy, 
mówi, że z nią mógłby pić nawet z tej samej butelki, 
że nie obawiałby się wcale żadnej salmonelli, 
pałeczki E. coli, ani nawet jamy ustnej zapalenia.
czy wierzysz, skarbie, w miłość od pierwszego wejrzenia?

nie, kurwa, nie wierzę, z nieukrywaną wrogością odpowiada ona,
co ty myślisz, że ja się wzięłam z dziurawego kondona?
że jak głupia polecę na te puste słowa?
myślisz, że nie wiem, ile włosów liczy sobie moja głowa?
że nawet po ciemku wyglądam jak doktora Mengele ofiara?
że nie jest mi przykro, gdy się napierdalasz?

ledwie drasnęła go ta pięść odrzucenia.
kochanie, mówi, co masz do stracenia?
z tym łysieniem plackowatym i tak nikt cię nie zechce,
mimo, że przyszłaś tutaj w najmodniejszej z zary kiecce.
myślisz, że ilu facetów leci na łyse kobiety?
zastanów się dobrze, gdyż mając na względzie twoją aparycję
lepiej będzie jeśli przyjmiesz moją propozycję.

lecz jej już tu nie ma.
po niej zostają jedynie łzy i w jego stronę skierowane mięsiste obelgi.
ona właśnie wybiega gubiąc po drodze te w żakardy pantofelki,
co jej pasowały do ogólnego skóry głowy kolorytu, 
co były dla niej znalezienia tego jedynego fałszywą obietnicą.
lecz jej już tu nie ma, przestaje istnieć w tej czasoprzestrzeni,
gdyż uderzenia impet pierw unosi ją ku niebu, następnie skłania ku ziemi.

on staje jak wryty wśród stężonej ludzkiej masy. 
jej żołądek ostatkiem sił trawi resztki kiełbasy, którą zjadła dziś rano
przed samobójstwa próbą niechybną popełnienia.
w cierniowej koronie dziesięciu włosów -
tragiczna ofiara plackowatego łysienia.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz