2017/02/05

Matka Boska, wersja bez Dzieciątka


miejsce akcji Warszawa Północ Praga,
czas niewłaściwy wiecznie.
drzwi ze zgrzytem stawów otwiera pani Aga
swej sąsiadce Dorocie, co jest obecnie
Pragi jedyną miss bezrobocia,
co ją każdy chce dotknąć, gdy idzie ulicą,
na zeszyt bierze co chce w każdym praskim sklepiku.

i ona tak stoi ta święta Dorota
od bezrobocia kwestii zawiłych,
patronka promocji w spożywczych dyskontach/specjalistka do zadań zupełnie niemożliwych/kombajn zapomogi wszelakie  koszący/świadczeń socjalnych jama chłonąco-trawiąca*,
zastyga niczym z Lourdes Matka nasza Boska
z rękami złożonymi, wersja bez Dzieciątka
dobrą nowinę nam przynosząca

od jutra w Auchan pomarańcze w cenie dwa sześćdziesiąt dziewięć za kilogram,
jogurt duży straciatella, złotych dziewięćdziesiąt dziewięć, lecz z kartą rodzinka
w biedrze można już dostać topinambur, w lidlu coś puste półki, tydzień afrykański
gorący kubek Knorr, wszystkie smaki, złotych dwajścia dziewięć, to u Piotra i Pawła
w Żabce jak zawsze chujnia, zepsute w brudnych koszach banany i jabłka.

słucha pani Aga z uczniowskim skupieniem
nie mogąc pojąć jak to się dzieje, że zna Dorota
te wszystkie z promocyjnych gazetek oferty.
i znów chce zapytać skąd moc swą czerpie
lecz ta już znika za winklem w poświacie nieziemskiej.

po czym odwraca się nagle i mówi.
nie, jednak już nic nie mówi.



/*niepotrzebne skreślić/



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz