2012/07/21
rachunki i sumienia
drogi jezusie chrystusie, maryjo zawsze dziewico
i księdzu drogi w konfesjonału równie drogim albo i bardziej,
bo sercami parafian na tacę wyplutymi wzniesionym,
złotem krwią potem pokrytym, ja tylko chciałem, że
sierakowskich konie srajo i srajo bez opamiętania. fabryka gówna
na gąskowicach. dziecko mie do szkoły wyszło, w gówno wlazło,
zaginęło i jak to mówio ktokolwiek widział, ktokolwiek wie,
ale nikt nie wie, bo jeszcze bardziej nikt nie widział.
i tylko mie warkocze po dziecku zostały, pierzaste koguciki,
baloniki na druciku. kokardy we włosach potargał wiatr.
i że ten od polków, syn polka i niepolki, żyd pedał antysemita
to umar wczoraj od spraw sercowych wychodząc pierwej w rzepaku pole.
następnie poległ.
we wsi gadajo
jak kraść to milijony, jak kochać to wcale, lub
prosił wilk razy kilka, wyproszono wilka; czy też jednakowoż
chodził chodził i umar.
zdech.
pies.
więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie serdecznie pozdrawiam.
jeszcze się tam żagiel bieli. ament i zamęt.
[lipiec 2012]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz