2012/09/09
ursus i reszta tragedii
sosnkowskiegostrasse 14/88, w tle ursus i cała reszta mini hekatomb.
z gardła niedźwiedzia wyjeżdża pięćset siedemnaście jak sześć sześć sześć,
jak czołg na wojnę, cały pancerny, na wszystko gotowy, bo to kurs w dzicz jakby.
wchodzę w tym moim przebraniu nieursusowskim, nierobotniczo nieflanelowym,
niedrelichowym, zupełnie nieprzerażony pustą kieszenią, lekkim portfelem.
podziwiam bilbordy jak dzieła sztuki w muzeum albo innym mauzoleum.
jesteśmy karetką konsumpcjonizmu, cały czas na sygnale, żeby nie umrzeć
wciągamy do nosa ich uśmiechnięte HD reklamy.
przystanek golgota. tłuste kurwy wysiadać.
biegną spłoszone pseudo-łanie spasione stresem i sterydami, nijakim życiem.
pędzą niedźwiedzie starając się wcisnąć w lisie nory swoje monstrualne dupy,
aż im wychodzi szynka z kanapek, herbaty i kawy ciekną ze starych termosów.
wszyscy jesteśmy robotnikami głodnymi jak zawistna dżi baczyńska,
która w amoku zjadła swoje modelki przepoczwarzając się w hipopotama.
i pająkami za garść much tkającymi sieć korporacjom. jak jeden mąż -
jeden za siebie, wszyscy za nikogo, patrząc sobie w oczy, nie uśmiechając się wcale
nawiązujemy nić socjopatii.
[wrzesień 2012]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz