2017/01/26

owoce morza


byśmy tak kiedyś może, Paweł, poszli, ja wiem... do opery, do teatru.
byśmy poklaskali trochę.
ja zawsze lubiłam, tak wiesz, aktorzy, stroje, gra aktorska, oklaski.
bym się uczesała, wiesz, takie fale, jak wtedy na poprawinach u Zbyszka.

ty masz jeszcze, Paweł, te sztruksy, co w nich nie chodzisz nigdy,
bo mówisz, że cię drapią w kroku, a one ładne są. 

sześćdziesiąt złotych.
ja tą bluzkę bym ubrała może, co w niej byłam, wiesz, u Teresy
na komunii, ona taka elegancka, czarna, ta z guziczkami.

o, jeszcze tu zetrę...

patrz, Paweł, jakie gówno mi sprzedali. 
kurwa, to wszystko zostaje! a niby plamoodporny obrus.
mhm, odporny... już z ceraty lepszy.
bym za to miała dziesięć kilo bananów!

albo na przykład na te owoce morza, taka restauracja mi się, Paweł, marzy,
wiesz, kolacja przy świecach, w tle jakaś taka orkiestra. włoska.
ale tak, Paweł, kameralnie, cicho, nie że tak dup dup, że głowa pęka.

ja tych na przykład owoców morza to jeszcze nigdy nie jadłam.
Bożena mi mówiła, że nic specjalnego, że guma taka, wali rybą, ale wiesz,
Bożena, to tak tylko pierdoli. ona niby nic ten, tu fajnie, teges,
a jak co do czego, to wiesz.
ja za Bożeną to nigdy nie byłam. mnie się ona nigdy, Paweł, nie podobała.

to się mówi furti domare czy tak jakoś, teraz mi się przypomniało.
ale to by nam musiał Krzychu sprawdzić w komputerze jak to się je, 

bo te muszle to się, Paweł, podobno słyszałam zostawia.

i takie winko dobre jakieś w tych takich wysokich kieliszeczkach.
tak, ty byś najlepiej beczkę piwa od razu! najebać się i iść spać jak cham!

ja mówię, normalnie, jak ludzie kultury. bążursawa. po kieliszku i mersiboku.
przy witrynie byśmy, Paweł, siedzieli, tak wiesz, żeby nas było widać z ulicy.

tak, jasne, kurwa! zostaw, żona posprząta.
kura domowa zawsze do usług, przynieśwynieśpozamiataj.
no patrzcie go! on pracuje! pieniądze do domu przynosi!
brawa, oklaski szanownemu panu!
a mnie kto zapłaci?



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz