tata wciskał play, aż robiła się czerwona
na twarzy i ciele. myślał, że pralka trzęsie się
na widok męskiej ręki. polak katolik biały.
jebany zza ściany, miernota zza płota.
mama śpi. wypluta jak tłusta końcówka kotleta,
na jego ciężkich rękach. jest barszcz z zębami
wylany przy niedzieli na koszulę w bieli.
familiada tnie pytaniem o rolę kobiety.
łóżko mamy pachnie odprawianym pogrzebem.
gdyby wstała, naniosłaby ziemi, płaczu
sióstr, matek i córek, poczucia winy.
pedałem każdy, który się wzruszy.
[luty 2010]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz