2011/04/07

rezystancja


choć był to dla ciebie drugi dzień ciszy
nie przestałaś słyszeć jak skrzypią sprężyny.
wciąż czułaś jej zapach i żelazną rękę.


znaleźli cię na strychu, gdy po twojej matce
pozostały tylko ślady rubinowej szminki.
mogli pozwolić ci umrzeć, a bóg machnąłby ręką.
z braku wolnych etatów dla bękarcich dzieci

przydzielili ci celę z widokiem na srom świata,
gdzie z nakazem milczenia studiowałaś pilnie,
jak mieć serce z cegły i marskość w źrenicach.
przeorałaś wzdłuż rynsztok całym swoim ciałem.

dziś odtwarzasz życie w najdroższej dzielnicy,
a bóg jest spłukany. wstaje od stołu. wywraca
krzesło. zabiera płaszcz i sfatygowany kapelusz.
wychodzi zbyt głośno jak na przegranego.


to jest triumf, sereno. jedz małymi kęsami.



[luty 2009] 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz