2011/04/01

bajka o bożenie


zaproszę cię do domku z piernika jak z bajki, a ty spojrzysz na niego
jak Polak na mango we wczesnych latach dziewięćdziesiątych.
waniliową kładką nad strumykiem czekolady, pomału po schodkach
w oparach truskawkowej mgiełki. do spiżarni, kurwa,

gdzie żołądek się skręca i ryczy o wycięcie
będziesz patrzeć jak łopatą wpierdalam boczek i śmietanę
i te tłuste obrzydliwe ochłapy ze świni od których na sam widok chce ci się rzygać
i głowy kurczaków
i kurwa gęsie pióra
i starte na krem bycze kutasy
i smalec w kostkach
jak sie oblepiam łojem ohydnie obwisła jak płacząca wierzba
pozbawiona nadziei na liposukcję życia

co z ciebie, kurwo, za aktorka, skoro to ja w dziewięćdziesiątym czwartym
na obozie w Rowach grałam Indianina razem z resztą młoździeży, to ja, kurwa,
to ja twarda jak chuj tam stałam i połykałam smarki, bo wymyśliłyście
barwy na gębach z pasty do zębów ostrej jak czające się na wydmach dziwki.

teraz ci pokażę, ty suszu kobiety, gwiazdo festiwalu zdrowego żywienia,
miss niskokalorycznego extra-slim kurewstwa. ja ci pokażę, co znaczy zagrać
rolę życia, ze łzami w oczach, pełną powagą, w oparach słoniny,
deszczu ze skwarek. do ostatniej kartki zeżresz wszystkie strony gazet,
gdzie z dumą i uśmiechem demonstrujesz obciągnięty skórą szkielet.

obsmaruję sadłem ten wasz świat w fasonie slim-fit.





[listopad 2010]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz